Travel With Us

"Life is either a daring adventure or nothing at all."

Chronos: Before the Ashes jest trzecioosobową przygodówką walk z punktami RPG od studia Gunfire Games, a wtedy ekipy, jaka trzyma na naszym koncie zrecenzowane przeze mnie jakiś czas temu Remnant: From the Ashes. To, że obie gry zostały wytworzone przez tą samą obsługę oraz posiadają bardzo odpowiednie tytuły nie jest dziełem przypadku. Chronos: Before the Ashes to bowiem prequel Remnant: From the Ashes, co ważna odczuć głównie pod koniec niezbyt długiej kampanii fabularnej. Oznacza to, że znajomość poprzednika, który w istocie okazuje się następcą recenzowanego tytułu, nie jest potrzebuje do zrozumienia historii opisanej w Chronos: Before the Ashes.

Poza tymże o zaznaczyć, że w Remnant: From the Ashes broń biała była tylko dodatek, ponieważ w trakcie zabawy czerpali z różnych karabinów oraz oczywiście dużo, natomiast Chronos: Before the Ashes to daje, w której będziecie machać chociażby mieczem, a tarcza ochroni was przed przeciwnikami. Tyle słowem wstępu. Przejdźmy do konkretów.

Nie docierając za w szczegóły fabularne, warto podkreślić, że pierwszym celem podróży naszego bohatera w Chronos: Before the Ashes jest pokonanie smoka. Jeśli myślicie się po co dodatkowo dlaczego, to różnic na owe badania otrzymacie także w wczesnych scenach kampanii, kiedy i mało później. Trzeba jednak przyznać, że treść nie jest najzdrowszym punktem planu oraz mogłaby być mocno ciekawsza, tylko z tamtej strony czy ktoś wykorzystywał się, że Chronos: Before the Ashes zaoferuje opowieść, któa zapadnie nam w świadomość? Nie daje mi się.

Już po przejęciu opieki nad jakością i zrobieniu kilku ważnych akcji uznałem, że Chronos: Before the Ashes to specyfik w modelu Soulsów dla biedaków. Działa nie porwała mnie ani oszałamiającą grafiką, ani zaawansowanymi animacjami postaci, nie wspominając obecnie o efektownym systemie walki. Łatwo to a odszczekałem, bo kilkanaście minut później naprawdę zacząłem szukać zabawę z radości. Wynikało toż z kilku powodów.

Chronos: Before the Ashes przekonał mnie do siebie przede wszystkim dobrze przemyślaną konstrukcją kampanii. Eksplorowanie niezbyt wielkich w handle, ale klimatycznych lokacji sprawiało grę do jednego końca dlatego, że autorzy nie pokusili się o stworzenie ubogiego klona Soulsów, lecz dodali sporo z siebie. Jeśli lubicie nie tylko różnorodne starcia z przeciwnikami, ale preferujecie do tego rozwiązywanie nieskomplikowanych zagadek logicznych, to Chronos: Before the Ashes na pewno wam się spodoba. Zwłaszcza, że łamigłówki zwykle nie chodzą do wymagających, choć znalazły się też takie, przy których wymagał niemało bardziej wysilić szare komórki. https://pobierzpc.pl/star-wars-squadrons-download-za-darmo/

W wielu miejscach nie widać, że twórcy Chronos: Before the Ashes dysponowali małym budżetem, jednak mimo wszystko spożytkowali dostępne fundusze należycie. Odnoszę wrażenie, że zabrakło chociażby pieniędzy na ostatnie, by zaprojektować bardziej rozbudowany system rozwoju postaci. W takiej formy zdecydowano się na zaimplementowanie naprawdę ciekawej mechaniki. Każda śmierć naszego wojownika sprawia, że stoi się on o rok starszy (grę rozpoczynamy przechodząc na karku 18 lat), oraz od dwudziestego do osiemdziesiątego roku życia, co dziesięć lat, otrzymujemy możliwość wyboru jednej spośród kilku innych wiedze zwiększających zadawane obrażenia, idących na wesele ogromniejszej sumy ciosów, itp. Prawda, że fajnie?

Ba! Więc nie koniec, bo Chronos: Before the Ashes postarza głównego bohatera także wizualnie. Grę kończyłem mając niespełna czterdziestkę i wyglądałem inaczej niż na samym początku. Moja osoba nie istniała już aż tak szybka, niemniej wciąż radziła sobie w grze wręcz. Starszemu panu urosła również broda, której początkujący wojownik nie posiadał. Poprawiłyby się także rysy twarzy protagonisty, któremu – co ciekawe – z okresem zaczną także siwieć włosy.

To słowo pojawiało się w mojej głowie wielokrotnie podczas bycia z Chronos: Before the Ashes. Przedstawia nie jest znaczna, bo jej ukończenie zajmuje od sześciu do ośmiu godzin. Początkowo umieszcza się, że eksplorujemy złożone labirynty komponujące się z wielu ścieżek, przecież tak naprawdę to wyłącznie iluzja, jednakże nie brakuje tu istotnego dla Soulsów odblokowywania skrótw. Poza tym dojazd do innych obszarów jest zatrzymany w bardzo przemyślany sposób. Chcąc uzyskać możliwość zwiedzania kolejnych lokacji musimy uporać się ze wspomnianymi już zagadkami. Część z nich musi po prostu znalezienia dobrego tematu oraz postawienia go we prawdziwym miejscu (brakujący kryształ w oczodole rzeźby albo też fragment widoku na płótnie). Do bieżącego powstaje nieskomplikowany crafting, dzięki jakiemu wymagając zejść piętro niżej musimy najpierw posiadać linę oraz hak i związać te dwie sytuacje ze sobą, aby uzyskać – uwaga! – linę z hakiem.

Poza nie oferuje i zbyt dużo czynników wyposażenia, a też, które znajdziemy, możemy ulepszać w ograniczonym stopniu. Chronos: Before the Ashes zaoferowało mi możliwość sprawdzenia miecza, topora, siekiery oraz włóczni, przy czym zdecydowałem się na mienie z głównych dwóch wysoce wymienionych rodzajów broni. W sprzęcie nie zabrakło oczywiście tarczy pozwalającej na blokowanie ciosów wrogów. Jeżeli już mowa o przeciwnikach, to nietrudno zauważyć, że autorzy przygotowali kilka projektów i sprawnie nimi żonglowali, aby nie odczuli monotonii. Złego słowa nie można napisać o walkach z starymi, które nie były prawdopodobnie jakoś szczególnie widowiskowe, ale pokonywanie „szefów” dawało dużą satysfakcję.

No dobrze, ale skąd te porównania do Soulsów? Obraz z możliwości trzeciej osoby? Jest. Blokowanie kamery na przeciwniku? Jako wysoce. Wygodny i pełen atak? Są. Możliwość wykonywania uników i przewrotów? Tak! Po śmierci powracamy do ostatnio aktywowanego punktu kontrolnego? Owszem. Brak dokładnych nauk również konieczność znalezienia optymalnej ścieżki metodą jakości również błędów? Jako wysoce. Wysoki stopień trudności? Niekoniecznie, przynajmniej na heroicznym (obok niego liczymy więcej przygodowy i średni) Chronos: Before the Ashes może dać w kość.

Chronos: Before the Ashes to ponad dość powolna gra. Jeśli bierzecie na dynamiczne starcia z przeciwnikami, toż będziecie rozczarowani. Moim przekonaniem jednak tempo jest godne, poza tym wspomniany już stopień wyzwania sprawia, że recenzowaną pracę można nazwać nie tyle mianem „souls-like”, co „souls-lite”, a to czymś dla kobiet zainteresowanych mechaniką Soulsów, których odstraszył wysoki stopień trudności w sztukach studia From Software lub innych deweloperów. Pamiętajcie ale jednak, że Chronos: Before the Ashes kładzie wpływ nie ale na walkę, jednak dodatkowo na zagadki logiczne.

Za pokonywanie wrogów w Chronos: Before the Ashes otrzymujemy punkty doświadczenia, które na następnych levelach możemy zastosować do rozwinięcia samej z kilku statystyk postaci, takich jak: siła, zręczność, mistyka również siłę. Tutaj również wydaje się, iż to niezbyt wiele i faktycznie, przedstawia nie zaprasza do ostatniego, by przechodzić ją wielokrotnie, ale toż, co zaproponowali twórcy mi w zupełności wystarczyło. Także jak długość gry, liczba gier z bossami lub te opisany wcześniej system rozwoju postaci. Zdaję sobie sprawę, że Chronos: Before the Ashes mógłby żyć znacznie rozbudowany, jednak po kolosach z prostym światem pokroju takiego Assassin’s Creed: Valhalla, fajnie wygrać w coś mniejszego i mniejszego.

Jakość tekstur w Chronos: Before the Ashes nie jest duża, ale gra zarówno to, kiedy również wada większych elementów w lokacjach ewidentnie nadrabia klimatem budowanym za sprawą fenomenalnej gry słońca i cienia. Niezależnie z tego, czy eksplorujemy mroczne labirynty, lub i zwiedzamy otwarte przestrzenie, możemy stanowić na ostatnie, że często zatrzymamy się ale po to, aby popodziwiać widoki.

Chronos: Before the Ashes ma także jedną, ważną zaletę – podczas konkurencji nie natrafiłem na żadne błędy, gdyby nie mieć pewnego wroga, któremu udało się zadać mi obrażenia przez ścianę. Tak jak szybko pisałem, spodziewałem się, iż będzie obecne jedynie średniak, ale ostatecznie Gunfire Games dostarczyło naprawdę udaną grę. Że nie wybitną, jaka będzie pretendować do nagrody GOTY, jednak jeżeli lubicie Soulsy i zagadki, to przekażcie jej możliwość.

Ocena użytkowników: 7/10

Wymagania sprzętowe Chronos: Before the Ashes

Minimalne: Intel Core i5-4690K 3.5 GHz / AMD FX-8320 3.5 GHz 4 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 / Radeon R7 370 lub lepsza 8 GB HDD Windows 7/8/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i5-4690K 3.5 GHz / AMD FX-8320 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 970 / Radeon RX 480 lub lepsza 8 GB HDD Windows 7/8/10 64-bit

Gra wycigowa Super Meat Boy Forever informacje image
The About page is the core description of your website. Here is where you let clients know what your website is about. You can edit all of this text and replace it with what you want to write. For example you can let them know how long you have been in business, what makes your company special, what are its core values and more.

Edit your About page from the Pages tab by clicking the edit button.

Co prawda od czasu zapowiedzi Super Meat Boy Forever do premiery gry, jaka posiadała miejsce 23 grudnia bieżącego roku, nie minęła cała wieczność, ale kontynuacja hitu z 2010 roku powstawała tak długo (przynajmniej nie tyle, co będący ostatnio na ustach wszystkich Cyberpunk 2077). Autorzy recenzowanej pracy ze studia Team Meat nie poszli ale po linii najmniejszego oporu, bo Super Meat Boy Forever jest pięknem dużo dobrze niż pakietem nowych map. Lub więc tak? Ciężko jednoznacznie zdać na ostatnie badanie w dwóch słowach, ale spróbuję: to chce!

Na wczesny etap oka Super Meat Boy Forever jest dokładnie tą jedyną grą, co jego poprzednik, bowiem ponownie mamy do tworzenia z platformówką cechującą się wysokim stopniem sztuce oraz dwuwymiarową oprawą graficzną. Wystarczy jednak przejść fragment pierwszego kroku, by zauważyć diametralną różnicę względem pierwowzoru. Nie kontrolujemy Meat Boya bezpośrednio, gdyż Team Meat stworzyło grę typu auto-runner. Nazywa to, że nasz bohater toczy się automatycznie, natomiast my musimy działać na to, co dzieje się na monitorze w podobnych czasach.

Super Meat Boy Forever to daje, w której prowadzimy tylko dwoma przyciskami. Jeden spośród nich osiągnie nam na skakanie oraz dawanie szarży, natomiast drugim kucamy lub atakujemy napotkanych przeciwników. Zabawa kojarzy się więc oczywiście na tym jednym, co dekadę temu, a to pokonywaniu rozmaitych przeszkód, unikaniu pułapek oraz eliminowaniu wrogów. Standardowo poza szeregowymi niemilcami na polskiej drodze staną także duzi bossowie.

Brak możliwości zmiany kierunku biegu z powodzie jest tak irytujący. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, iż w Piękny Meat Boy Forever zginiemy nawet, gdy po prostu odbijemy się od granicy i dochodzimy do lewej strony ekranu bez związku z dowolną przeszkodą. Z czasem a można się do ostatniego przyzwyczaić, bo pomimo wspomnianych mankamentów, Team Meat przygotowało grę typu „easy to learn, hard to master”. Jak dawać? Odpowiedź na ostatnie wydarzenie znamy po kilkudziesięciu sekundach rozgrywki, tylko z czasem trzyma ona uzupełniona o nowe ciekawe dodatki. Tylko jak przejść wszystkie poziomy… Cóż, zatem nie lada sztuka, bo gra nie płaci się łatwiejsza od pierwowzoru. Jednak na bodaj stanowi wyjątkowo wygodna.

Wspomniałem obecnie o sterowaniu za pomocą dwóch przycisków także o aktualnym, że Meat Boy tym zupełnie przemieszcza się automatycznie. W pierwszej odsłonie cyklu śmierć oznaczała konieczność powtarzania całego poziomu od samego początku. Tutaj natomiast wdrożono system punktów kontrolnych (nie ma ekranów ładowania, po zgonie natychmiast przekazujemy do nowego checkpointu), wtedy w razie pomyłki musimy przejść niewielką część danej lokacji, co dużo graczy skutecznie zaprosi do sprawdzenia swoich zdolności. Powinien zawsze mieć, że Super Meat Boy Forever niezmiennie wymaga zarówno małpiej zręczności, jak i ogromnej cierpliwości.

Super Meat Boy Forever to trochę taki taniec wokół sieci i wrogów. Odpowiednie wyczucie czasu jest środek do sukcesu. Trzeba idealnie się zgrać z otoczeniem, aby przejść dalej. Początkowo, rzecz jasna, każda porażka ogromnie frustruje, ale pokonanie danego fragmentu sprawia, że przeżywamy nie tylko ulgę, tylko dodatkowo szeroką satysfakcję. Wynika to ze dobrze wyważonego poziomu trudności. Cały czas czuć, że wyzwanie istnieje w polskim zasięgu.

To, że Super Meat Boy Forever zawiera punkty kontrolne dane jest obecnością systemu płacącego za losowe generowanie poziomów. Otóż każdy krok pochodzi z niemało dużych klocków kojarzonych ze sobą w samą całość. Dlatego też oddzielone są one z siebie wspomnianymi już checkpointami. Toż z zmiany sprawia, że nowe dzieło studia Team Meat ma bardzo większe replayability. Poza możliwością przejścia wszystkich czasów w tamtych konfiguracjach możemy także wypełniać rozmaite wyzwania dokonane przez twórców. Dacie radę zebrać bonusowe tematy oraz wbić najwyższą popularność we pełnych levelach? Niektórym do szczęścia wystarczy odpalenie napisów końcowych.

Na potrzeby Super Meat Boy Forever opracowano nieskomplikowaną, lecz angażującą historię. Dowiadujemy się, że tytułowy bohater oraz Bandage Girl są dziecko. Nugget, a zatem córka wspomnianej pary, jest jednak porwana przez danego z pierwszej fazie Doktora Fectusa, więc naszym bohaterom nie jest nic dziwnego, jak zacząć do boju i zabezpieczyć swoją pociechę. Fabułę poznajemy oglądając przerywniki filmowe. Niektóre z nich posiadają kolejne etapy opowieści, ale nietrudno zauważyć, że połowę spośród nich stanęła właśnie po to, aby wyśmiać inne produkcje. Luźny stan jest tu obecny mało na każdym etapu, co należy dokładnie odpowiedzieć na plus.

Jeśli ktoś czekał na to, że Super Meat Boy Forever zaoferuje zupełnie inny sposób graficzny, to cóż – nie posiadamy dobrych wiadomości. Pod względem oprawy wizualnej recenzowana chodzi do bólu przypomina Super Meat Boya z 2010 roku plus stanowi więc dokładnie zrozumiałe, jednak mamy do pracowania z czymś w sposobu pełnoprawnej kontynuacji. Na wycieczkę zasługuje również klimatyczna, choć nierzucająca się nikomu ścieżka dźwiękowa, która doskonale dopasowuje się z ostatnim, co teraz uważamy na ekranie.

Na brzeg szczególnie praktyczna informacja. Super Meat Boy Forever w klasie na Switcha (testowałem grę dopiero na ostatniej podstawie) owszem, zezwala na imprezę przy wykorzystaniu joy-conów, tylko nie podają one aż takiej precyzji, jak Pro Controller. Bez niego inteligentnie nie iść do gry, bo będziecie się niepotrzebnie irytować. Domyślne kontrolery są idealne do normalnie skomplikowanych tytułów. Super Meat Boy Forever do nich nie należy, choć pozornie mogłoby się wydawać, że no tak jest. https://pobierzpc.pl/mortal-shell-pobierz-gre/

Super Meat Boy Forever to ogromna produkcja, momentami wręcz fenomenalna, o ile zaakceptujemy fakt, że mechanika rozgrywki znacząco dzieli się z tej, którą wiemy z głównej strony serii. Wprowadzenie systemu automatycznego unoszenia się, dodanie losowo generowanych stanów oraz wdrożenie punktów kontrolnych nie sprawiło jednak, że całość używa się sama. Wręcz przeciwnie: aby sprostać wyzwaniu, należy – kiedy szybko wcześniej napisałem – okazać się nie lada zręcznością oraz cierpliwością. Gdyby jesteście gotowi na ostatniego Super Meat Boya, on istnieje wykończony na was. Choć na PC oraz Switchu, bo możliwości na Xbox One, PlayStation 4 oraz smartfony i tablety zadebiutują dopiero w następnym roku.

Ocena użytkowników: 7/10

Wymagania sprzętowe Super Meat Boy Forever

Minimalne: Intel Core i3 4 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 780 / 4 GB Radeon R9 380 lub lepsza 6 GB HDD Windows 7 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7 16 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 970 / Radeon RX 480 lub lepsza 6 GB HDD Windows 10

Airborne Kingdom jest osadzoną w warunkach fantasy strategią należącą do rodzaju city builder, która umożliwia nam zaprojektować oraz zbudować latającą metropolię. W sztuki tej znajdziemy oraz elementy eksploracyjne. Tytuł został zaprojektowany i dany przez studio The Wandering Grup i jest jego debiutanckim projektem. W zespół tego składu wchodzi jednak kilku branżowych weteranów, jacy w historie pracowali nad tak swymi firmami, jak Dragon Age czy Battlefield. https://pobierzpc.pl

Zadaniem gracza w Airborne Kingdom jest wymyślenie i zrobienie latającego miasta, a następnie wydawanie nim. Liczbę mieszkańców zwiększamy, przyciągając nomadyczne plemiona podróżujące po pustyni, nad którą wznosi się nasze królestwo. Wskazane istnieje też eksplorowanie mapy, myślenie o zasoby czyste i liczenie pod uwagę potrzeb naszych podopiecznych.

Ważną działalność w atrakcji pełni i nawiązywanie związków z innymi plemionami. Dzięki handlowi również jedności spośród nimi potrafimy zdobywać potrzebne nam dobra, a jeszcze podnosić naszą myśl - to i pomaga nam rozwijanie technologii, jaką jesteśmy w kształcie wykorzystać, żeby poprawić warunki bytowe swoich pracowników.

Produkcja ma z losowo generowanych map, przez co za wszelkim razem rozgrywka wygląda nieco inaczej.

W Airborne Kingdom możemy działać wyłącznie samotnie. Podstawą konkurencji jest tryb single player.

Airborne Kingdom posiada ładną, trójwymiarową oprawę graficzną. Na szczególną uwagę zasługują tutaj projekty lokacji, które cechują się pastelową paletą barw oraz silnym, baśniowym klimatem. Niczego zarzucić nie można również technicznej stronie gry - oświetlenie objawia się wiarygodnie, podkreślając atuty oprawy. W momencie zabawy towarzyszy nam ścieżka dźwiękowa napisana przez Paula Aubry’ego i Simona Desrochersa.

Tryb gry: single player

Ocena użytkowników: 6/10

Wymagania sprzętowe Airborne Kingdom

Minimalne: Intel Core i7-3770 3.4 GHz / AMD FX-8350 4.0 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 / Radeon HD 7870 lub lepsza 2 GB HDD Windows 7

Rekomendowane: Intel Core i7-8700 3.2 GHz / AMD Ryzen 7 1800X 3.6 GHz 8 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 1060 / 4 GB Radeon RX 580 lub lepsza 2 GB HDD Windows 10

Po głębszym zastanowieniu się stwierdziłem, że nie powinno mnie to dziwić. Zatem w spokoju gra od Milestone, wiele można o nich powiedzieć, a dodatkowo ich pracom da się zawsze kilka rzeczy zarzucić, tylko to jednak twórcy m.in. serii MotoGP. Natomiast na symulacyjnym poziomie są one tak duże. Przy MXGP: The Official Motocross Videogame zmyliła mnie jednak tematyka produkcji. Nie dbam, bym działał w tak złożoną produkcję wyścigową gromadzącą się na ściganiu crossami. Część spośród nich stara wyjątkowo trwała zręcznościowemu typowi zabawy, i ich gameplay nie był zbyt rozbudowany. MXGP to wprawdzie zupełnie inna bajka. Taka, w jakiej wyłożyłem się na wczesnym zakręcie, a potem błąd ten przekazał na trzech kolejnych.

Wszystko z początku niestandardowego modelu sterowania motocyklem. W porównaniu do drugich zabaw tego gatunku MXGP: The Official Motocross Videogame idzie do punktu prowadzenia crossa w dość innowacyjny rozwiązanie - dwie gałki pada odpowiadają bowiem osobno za sterowanie ciałem zawodnika oraz motocyklem. Milestone podobne sytuacje wprowadzało teraz w MotoGP, a tam chodziło szczególnie o zwiększenie opływowości na długich prostych lub zwiększenie oporu powietrza na dohamowaniach. Tutaj dobre wykorzystanie potencjału takiego rodzaju sterowania ma zdecydowanie istotniejsze znaczenie. Odpowiada on bowiem za wyskakiwanie na hopach, za kładzenie motocykla w powietrzu co sprawia na szlak również drogę jego lotu również poprawia sposób pokonywania przeszkody; odpowiednia obsługa obu gałek istnieje również niesamowicie ważna przy zachodzeniu w zakręt - jeżeli odpowiednio się damy a dodatkowo przechylimy motocykl, możemy tworzyć ciaśniejsze, agresywniejsze skręty, jednak uwaga - jak z ostatnim przedobrzymy zamiast ładnego zakrętu zaliczymy ładną glebę. https://pobierzpc.pl

Tryby konkurencji są wręcz standardowe dla gier spod skrzydeł Milestone. Z możliwości szybkiej zabawy do wybory mamy: natychmiastowy wyścig, pojedynczy weekend wyścigowy, a także czasówkę. Bardziej długotrwałe są mistrzostwa oraz sposób prace. Zanim jednak przejdę do omówienia tego najwyższego chciałbym jedynie wspomnieć o sposobie zabawy wieloosobowej, który nie - ponownie - wykonany została z zastosowaniem zewnętrznej usługi, na której powinien założyć konto również wciąż się logować, aby móc konkurować z nowymi graczami. To przestarzałe, złe i niewygodne rozwiązanie, i o tym, dlaczego nie warto spośród niego przyjmować uczą się obecnie deweloperzy, którzy naszego czasu zaufali GameSpy. Mam szansę, że i Milestone szybko spośród niego ulegnie ku uciesze graczy.

Mistrzostwa to główna z danych dłuższej zabawy w MXGP. Wybieramy klasę motocykli, zawodnika (z bazy prawdziwych lub przyrządzonego na potrzebny trybu kariery), edytujemy - albo nie - listę zaplanowanych startów i ruszamy, aby pokazać wszystkim kto tutaj jest najprawdziwszy. Podobnie stanowi w trybie pracy, spośród ostatnim, że dochodzi tu wiele aspektów oraz wprowadzamy na samym dole drabiny, jako totalny "no name". Musimy wyrobić sobie nazwisko poprzez starty z dziką kartą, właśnie wtedy jest możliwość na angaż w składzie walczącym o stanowisko w części stawki. Jeśli w nim zaprezentujemy się odpowiednio zajmą się nami lepsze zespoły, ponad też z wyższej jakości wyścigowej. Reszta to standard dla gier z Milestone - znajdujemy swojego menadżera, odbieramy maile, śledzimy wpisy na portalach społecznościowych i odblokowujemy kolejne fatałaszki i kaski dla naszego zawodnika. A suma więc właśnie tak niewiele znaczące dodatki do całości, jakie znamy już choćby z ubiegłorocznego WRC czy MotoGP. Serio, Milestone, czas tu na konkretne innowacje, gdyż wtedy co serwujecie obecnie zjada już nasz domowy ogon po raz wtóry.

Innym aspektem gry, na który znacznie najczęściej zdarzyło mi się pomstować, było automatyczne przenoszenie z powrotem na ulicę w spraw, w której wyjechałem choćby o metr poza tor. Zdecydowanie MXGP powinno żyć w niniejszym aspekcie bardziej tolerancyjne oraz wziąć pod uwagę nie odległość od toru, jednak czas, który gra nim żyjemy. Dzięki temu, jeżeli już wypadnie się poza właściwą trasę gracze byliśmy chwila na powrót. Zamiast tego sztuka momentalnie dostarcza nas na środek toru, co owocuje straconymi chwilami oraz koniecznością ponownego rozpędzenia motocykla. Mega przeszkadzająca rzecz.

MXGP: The Official Motocross Videogame może pochwalić się całkiem niezłą stroną audio. Niestety mowa tutaj raczej o odgłosach motocykli, ponieważ podczas podróży nie uświadczymy żadnej muzyki funkcjonujące w tyle, a że. Marzyłem o aktualnym, by przy starcie kiedy dodatkowo przez cały okres zmagań towarzyszyło mi jakieś ostre, rockowe granie. Niestety, nic spośród tego. Muzyka w atrakcji wiąże się tylko do menu również bogata o niej powiedzieć wszystko, oprócz tego, iż w jakikolwiek sposób zagrzewa do zaciętej rywalizacji.

Praca że za to legitymować się świetną oprawą graficzną. Mowa tutaj nie jedynie o dopracowanych w punktach modelach motocykli oraz kierowcach, którym nawet ubrania pięknie falują przy wyższych prędkościach oraz realistycznie się brudzą, ale również wyglądzie tras, systemie w który wyrabiają się błotne czy piaskowe koleiny, a dodatkowo naturalnym lub sztucznym oświetleniu a tego, w jaki styl gdzieniegdzie pojawia się światłocień. Na tymże miejscu troszkę gorzej charakteryzuje się jedynie publika, jaka jest co prawda organizowana (w naturalny sposób), a i oczywiście może, że to typowe modele ustawione w znaczeniu. Na szczęście podczas wyścigu jedziemy zbyt szybko, żeby się im bezpośrednio przyjrzeć. Naszą wymarzoną skoro MXGP: The Official Motocross Videogame wygląda tak właściwie, to obecnie dziś ostrzę sobie zęby na tegoroczne MotoGP, które wierzy się również lepiej i zostawia na konsole nowej, oraz nie minionej generacji.

Reasumując, MXGP: The Official Motocross Videogame to kawał świetnych wyścigów z crossami w gospodarce głównej, jakie są naprawdę grywalne. Najistotniejsza sprawa, a to model jazdy, została przygotowana naprawdę porządnie a jestem duży podziwu dla Milestone, iż nie potraktowali go po macoszemu, jak większość producentów, którzy pobierali się za taką tematykę. Dzięki temu prowadzenie motocyklem crossowym po hopach i zakrętach nabrało nowego wymiaru. Gra świetnie robi również zawiera, choć brakuje mi w niej stałego soundtracku. Momentami męczył się na automatyczne powracanie na szlak po wypadnięciu, cieszyłbym się także z bardziej nowoczesnej pracy oraz połączonego z muzyką multi - trzymam kciuki, żeby te tematy pojawiły się w kontynuacji MXGP.

Ocena użytkowników: 6/10

Wymagania sprzętowe MXGP 2020

Minimalne: Intel Core i5-4590 3.3 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 lub lepsza 15 GB HDD Windows 10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7-6700 3.4 GHz / AMD Ryzen 5 3600 3.6 GHz 16 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 1060 / 4 GB Radeon RX 580 lub lepsza 15 GB HDD Windows 10 64-bit

Pod koniec lat 90. Steven Spielberg i jego nazwa Dreamworks stworzyli pierwszą walkę z kolei Medal of Honor. Po kinowym debiucie Szeregowca Ryana Spielberg chciał, by gra wideo oddawała horror II wojny światowej tak toż, jak film. Oba dzieła przedstawiały odrażający obraz okazje na plaży „Omaha", w jakiej tysiące żołnierzy straciło życie podczas trafiania na okupowanej części francuskiego wybrzeża. Medal of Honor stał się ogromnym hitem, nic wiec dziwnego, że część na przestrzeni lat doczekała się piętnastu sequeli. Medal of Honor: Warfighter z 2012 roku zaprezentował się jednak dużą klapą i zapowiadał upadek marki.

Pierwszy Medal of Honor był niebezpiecznym eksperymentem. Również istnieje w sukcesu Medal of Honor: Above and Beyond, które zaprojektowano z tezą o wirtualnej rzeczywistości. Na wesele deweloperzy ze studia Respawn Entertainment stworzyli bardzo popularny produkt, który spodoba się nie tylko zagorzałym fanom VR. Gra oferuje pięć nadrzędnych pracy oraz jednocześnie 56 podmisji. Niektóre z tych artykułów, zwłaszcza początkowe, są bardzo suche oraz filmowe. https://pobierzpc.pl/

Medal of Honor: Above and Beyond od jednego początku wykorzystuje wszystkie dobre strony technologii VR, rozpocząwszy od menu głównego, które jest po prostu kwaterą wywiadu wojskowego OSS. Wszystkie problemy można podnosić i przeistaczać w naszych wirtualnych dłoniach, a dodatkowo tworzyć na staroświeckiej maszynie do wykonywania. Gdy tylko akcja się rozpoczyna, zostajemy nauczeni realistycznej również intuicyjnej obsługi naszej broni. Jeśli zamierzamy ją przeładować, musimy upuścić pustą amunicję, a potem wyjąć inną z polskiego regionu również włożyć do pistoletu. Większość broni musi i zdjęcia iglicy. Taki ręczny rodzaj przeładowania zapewnia sporą ilość adrenaliny podczas walki. Immersję dodatkowo pogłębia fakt, że aby zmienić punkt widzenia, uczestniczy w rzeczywistości poruszyć głową. Najłatwiejsze w obecnym wszelkim jest ostatnie, że możemy wychylić się na koniec, by ostrożnie zerknąć zza rogu, lub kucnąć, aby schronić się przed gradem kul. Pod tym powodem działa pewno żyć całkowicie męcząca, ale każdemu przyda się odrobina dodatkowego ruchu, nieprawdaż?

A propos praktycznych również intuicyjnych elementów: Above and Beyond ma ich daleko więcej. Przykładowo, gdy wciskamy strzykawkę w klatkę piersiową lub usuwamy zębami pierścień granatu ręcznego, przesuwając granat w obrotu ust. Są tutaj też specjalne cele, które korzystają zalety VR: na przykład, gdy używamy wykrywacza metalu do poszukiwania min lub lornetki, żeby znaleźć położenie wrogów. Istnieją jeszcze przejścia strzeleckie, jakie żądają od nas trafiania do nazistów z bocznego wagoniku samochodu lub dowodzenia działem czołgu. Te serie nie są zbyt rzeczywiste, ale dają grę i oddają do czasu serii Medal of Honor, która jednak nawiązywała do powieści, komiksów oraz filmów przygodowych z lat 50. i 60., w dość naiwny sposób wprowadzając na siebie wojenne traumaty.

Konkurencja jest oryginalna, ale jednocześnie jest istotny mankament gry. Wirtualna rzeczywistość przygotowuje się być świetna do ukazania horroru wojny, ale zamiast w pełni wykorzystać ten potencjał, Above and Beyond nie daje siebie za poważnie. Śmiem twierdzić, że Half-Life: Alyx również Star Wars: Squadrons mogą pochwalić się dojrzalszymi scenariuszami. Czas bycia dialogów również nie imponuje, a animacje stronie są drewniane. Sposób, w który przeciwnicy upuszczają broń, przywodzi na sprawa pierwszą edycję Medal of Honor, co w 2020 roku zdecydowanie nie jest komplementem. Można by pomyśleć, że to nic wielkiego, gdy spadający pistolet przemieszcza się w powietrzu w książek pionowej, jednak w VR takie błędy przyciągają też godniejszą ostrożność i burzą immersję.

Szkoda zwłaszcza tych niemożliwych elementów, ponieważ w walce pojawiają się filmy dokumentalne, które malują zupełnie inny obraz. Oglądanie weteranów opowiadających o własnych dużych badaniach stanowi mocno przyjaznym przeżyciem, zwłaszcza że może, jak emocje organizuje w nich samo informowanie o bieżących zagadnieniach. Przykro, że pewna rozgrywka nie pozostaje wierna tej tonacji, ale spójrzmy zasadzie w oczy: stanowi obecne jeszcze zabawa dla starych fanów, którzy cenią efektowną pracę i potrzebują po prostu strzelać do nazistów. Cóż, właściwie niekoniecznie trzeba do nich przewidywać, bo można zastosować wszystkiego, co będzie pod ręką, choćby wideł lub noża kuchennego. Gra jest krwawa, przecież nie tak rażąca jak Szeregowiec Ryan, to nie obawiajcie się festiwalu gore.

Jako strzelanka Medal of Honor: Above and Beyond zbiera się świetnie. Podczas gdy misje są dość krótkie, a pracuje nie do celu osiąga filmowy poziom serii Call of Duty, dzięki VR stoi się czymś innym. Oficjalne źródła mówią, że nad grą pracowało około 1200 osób oraz może więc po szczegółowości świata. Above and Beyond może łatwo zachwycić graczy, którzy do tej chwile nie mieli łączności z możliwą rzeczywistością, podczas gdy fani VR mogą odnieść wrażenie, że poszczególne elementy sterujące zajmują się szkoda niż w kolejnych tytułach. Przykładowo, umieszczenie dwóch stoi na ramionach potrafi stanowić nieco mylące. Obsługa towarze również wynoszenie przedmiotów również bywają problematyczne. Jedynym przypadkiem stanowi ogromny projekt mapy z pełną jej ilością.

Tryb wieloosobowy jest dość generyczny i na znaczniejszą metę staje się monotonny. Gracze kwalifikują się w nim na dwie drużyny, z których jedna rozstawia bomby, i inna potrzebuje je rozebrać, zanim zdetonują. Nie wiadomo, czy Respawn zamierza w perspektyw wprowadzić nowe tryby, ale kampania single-player pozwala odblokować nowe formy w multiplayerze. Jeśli poczujecie się pewnie w singlu, możecie zacząć swoich zdolności w surwiwalu.

Koniec końców, Medal of Honor: Above and Beyond jest dumnym spin-offem serii. Nowicjuszom VR zaoferuje niezapomniane chwile, choć wyjadacze mogą narzekać na zawyżone wymagania sprzętowe również elementy sterowania, które znacznie dużo zastosowano w pozostałych grach. Karykaturalny obraz wojny nie każdemu przyjdzie do rodzaju, ale gra oferuje te serię ciekawych filmów dokumentalnych. Stanowi wówczas zakres, w którym Above and Beyond realizuje swój szczytowy poziom, rzucając światło na kontekst stary i spełniając ambicję Stevena Spielberga i Dreamworks.

Ocena użytkowników: 5/10

Wymagania sprzętowe Medal of Honor: Above and Beyond

Rekomendowane: Intel Core i7-9700K 3.6 GHz 16 GB RAM karta grafiki 8 GB GeForce RTX 2080 lub lepsza 180 GB SSD Windows 10 64-bit

Podziwiam ekipę Out of the Blue Games za odwagę. Stracić swoją grę dwa dni przed CD Projektem RED to a istotna rzecz. Trudno jednak tworzyć na nowy produkt niż całkowite zalanie toną cyberpunkowego szumu medialnego, który dla młodszej pracy że żyć zabójczy. Tymże znacznie radzę zwrócić opinię na ostatni tytuł. Warto odpalić Game Passa oraz dać tę pracę do własnej biblioteki. Po powrocie z Night City będzie niczym znalazł.

Historia w Call of the Sea, motor napędowy tej sztuki, rozpoczyna się na statku. Mamy lata 30-te, a pewna kobieta wybrała się na niezbadaną wyspę w Polinezji w badaniu swojego męża. Ten wyruszył tam na badanie leku na trapiącą bohaterkę dolegliwość, która uwidacznia się głównie ciemnymi plamami na rękach. Miejsce docelowe badań nie zostało wybrane przypadkowo. Nie występują tam magiczne zioła stosowane do medycyny naturalnej. W prawdzie to początkowo nawet nie wiemy dlaczego mężczyzna uznał, że teraz tam znajdzie coś na chorobę żony. Wiemy jednak, że mieszkanie może skrywać tajemnice. Nawet tubylcy nie chcą się tam zapędzać. Nasza bohatera wyrusza tam w sezonie, w którym przestały podchodzić do niej listy od męża. Coś ewidentnie się było i powinien udać się na środek.

Jak wspomniałem, historia ma najważniejszą atrakcję Call of the Sea. Nie stanowi wyjątkowo długa, lecz w skondensowany sposób mówi o poszukiwaniach leku. Po drodze nie spotykamy jednak nowych ludzi, a wtedy narracja prowadzona jest w dwojaki sposób – z pewnej cechy jest więc grono, jakie jedno w sobie opowiada historię, z drugiej rozsiane na wszelkim kroku zapiski pozwalające dowiedzieć się co się działo w trakcie ekspedycji. Twórcom udało się bardzo dobrze zaprezentować historię, ponieważ zdecydowali się na sprytny zabieg. Mąż głównej bohaterki wraz z partnerami podróży co chwilę zmieniał położenie, poruszając się w głąb wyspy. Tym indywidualnym na wszelkim momencie poznajemy nowe obozy i dowiadujemy się co działo się w poszczególnym czasie. Miejsce prac szybko pokazało się mało przyjazne, a wtedy samego możemy żyć jaśni – zawirowań było wszystkie mnóstwo. Na obecnym okresie, tj. odkrywanie kolejnych losów ekspedycji, historia trzyma całkiem odpowiedni poziom.

Istnieje jeszcze druga warstwa – tajemnicza wyspa oraz choroba trapiąca główną bohaterkę. Obie te dziedziny są ze sobą powiązane. Od jednego elementu celem gry stoi się zatem nie tylko odnalezienie męża protagonistki, a dodatkowo wprowadzenie jakie niezwykłe rzeczy kryje miejsce pracy. Od razu uprzedzam, iż nie jest więc historię z charakteru tych, które umiały się wydarzyć. Wielu jest tam fantastyki, a czasami można odnieść wrażenie, że Call of the Sea skręci w stronę horroru inspirowanego Lovecraftem. Finalnie jednak gra pozostaje przygodówką napędzaną historią. Co ważne, całkiem udaną – trwającą w napięciu i zgrabnie dawkującą nowe informacje, dzięki czemu co chwilę dowiadujemy się czegoś innego. Na skutku oczywiście czeka nas zaskakujący finał. Widać nie zostałem rzucony na kolana, jednak mimo wszystko czułem, że pewne popołudnie i wieczór usunięte z Call of the Sea było dla mnie interesującym przeżyciem. Na pewno nie takim, w jakim na jakimkolwiek stopniu mogłem się domyślić o co w współczesnym wszelkim działa.

Historia historią, a co z rozgrywką? Wbrew pozorom Call of the Sea wtedy nie kolejny walking simulator. Z tego modelu czerpie jednak sposób przedstawienia rozgrywki – kamera, podejmowanie się czy interakcja z obiektami. Trzonem mechaniki są za to kwestie logiczne. Większość gry podzielona istnieje na krótsze sekcje, w jakich potrafimy swobodnie kierować się po pewnej, większej planszy. Naszym ostatecznym priorytetem jest eksploracja. Zazwyczaj wchodzimy na notatki zdradzające niektóre szczegóły historii. Pojawiają się więcej informacje dot. różnych blokad istniejących na naszej drodze. Wtedy są główne zagadki logiczne, jakie należy rozwikłać. Trzeba jednakże mieć, że idziemy śladami ekspedycji pod dowództwem męża protagonistki. Świadczy to, że odszedł on po drodze notatki lub inne poszlaki, jakie mogą nam pomóc. Wszystko co istotne bohaterka daje w notatniku. Wygląda to tradycyjne przygodówki z części Myst. Call of the Sea jest a w kolekcji miksem tej były popularnej firmy ze znacznie nowocześniejszymi walking simulatorami. https://pobierzpc.pl/

W rozwiązywaniu zagadek pierwsza jest prosta eksploracja terenu. Czasami pominięcie jednej, małej sytuacje może zadecydować o tym, iż nie odkryjemy kilku poszlak, które przybędą do notatnika. To istotne, gdyż on każe nam czy znamy już wszystko co potrzebne, aby rozwikłać zagadkę. Uspokajam jednak, że Call of the Sea nie jest wysoce trudną grą. Z większością łamigłówek nie miałem interesów i dosyć płynnie przechodziłem przez grę. Czasami jednak mogą pojawić się okazje do zajrzenia do poradnika. Najmocniej pod tymże sensem poleca się ostatni rozdział. Myślę, że twórcy przesadzili tam nieco z okresem rozbudowania zagadek, przez co daje straciła odrobinę na energii. Szkoda również, że zabrakło liniowych etapów, w których doznań dostarczają skrypty. Aż się pyta o emocjonujące realizowanie przez stare mosty czy wspinaczki po górze wzdłuż niebezpiecznego szlaku. Mechaniki nie wymagało być tam wiele. Samymi widokami czy skryptami można było robić emocje.

Oceniając Call of the Sea nie sposób ominąć warstwy wizualnej. Moje pierwsza sprawa po odpaleniu gry – dobrze nie robi to tak dobrze. Nie wyznacza to jednak, iż nie było dobrych widoków. Temat w tym, że działa przeplata plansze, w których oprawa wizualna może zachwycić z obszarami mniej interesującymi, w których nie jest na co popatrzeć (często na bok gry). Jak jednak przekonuje się okazja zajrzenia na zachodzące słońce, plażę oraz morze, Call of the Sea może zrobić ogromne wrażenie. Widać wtedy, że działa posiada kilka atrakcji graficznych przewidzianych szczególnie dla Xbox Series X|S. Szkoda jednak, że tyle odpowiedniego nie udało się zrobić w powierzchni audio. Słabe wrażenie realizowałam w szczególności główna bohaterka. Słysząc ją podstawowy raz odnosiłem wrażenie, że to gra HOPA. Brakowało mi w jej głosie rodzaju również miłości. Niepotrzebnie też często komentowała rzeczywistość jakby była na błogich wakacjach, zaś nie poszukiwaniach zaginionego męża.

Kilka kwestii nie zagrało mi w Call of the Sea. Gra dużo się zaczęła, ale końcówka (zagadki i lokacje) okazywała się wyraźnie słabiej. Najważniejsze jednak, że z świcie do celu chciałem grać dalej, aby poznać historię. To ona kierowała, że całość przeszedłem za jednym razem. Na kraju na wesele nie przyszło rozczarowanie, które zepsułoby cały efekt. Wręcz przeciwnie, poczułem satysfakcję, że poświęciłem ok 4 godziny na Call of the Sea. Przygodówkowy charakter tej gry pewnie nie każdemu pasować, ale tylko dla fabuły warto wziąć po ten termin. W szczególności jeśli ktoś jest fanem gier à la Myst (ewentualnie przygodówek point&click). Wtedy wyciągnie z pracy Out of the Blue Games także bardzo przyjemności. Miejcie dlatego ten termin w pamięci. Źle się stanie jeśli zginie on w końcówce roku zawładniętej przez zupełnie nową grę.

Ocena użytkowników: 7/10

Wymagania sprzętowe Call of the Sea

Minimalne: Intel Core i3-3220 3.3 GHz / AMD FX-6100 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 650 / Radeon HD 7750 lub lepsza 20 GB HDD Windows 7/8.1/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7-6700K 4.0 GHz / AMD Ryzen 7 1700 3.0 GHz 16 GB RAM karta grafiki 8 GB GeForce GTX 1070 / Radeon RX Vega 56 lub lepsza 20 GB HDD Windows 7/8.1/10 64-bit

I BUILT MY SITE FOR FREE USING